Ten chryzantem i mus truskawkowy w roli nawozu...
Z czym kojarzą się chryzantemy? Słysząc takie pytanie większość osób bez wahania pomyśli o dniu Wszystkich Świętych i dekorowaniu nagrobków. Ale czy faktycznie kwiaty te w Polsce łączone są ze smutkiem i przemijaniem, jak twierdzą niektórzy? Z tym ciężko mi się zgodzić.
Widząc feerię barw i bogactwo kształtów tych cudownych kwiatów, przychodzą mi na myśl ciepłe uczucia. Nawet na cmentarzach chryzantemy mają na celu raczej uczcić niż opłakać osobę bliską. Ale to taka moja listopadowa refleksja - jako niepoprawna optymistka pewnie zawsze widzę tę jaśniejszą stronę.
Nie da się jednak zaprzeczyć, że raz w roku miejsca pamięci zamieniają się w bajecznie kolorowe... hmm... powiedzmy ogrody - właśnie dzięki chryzantemom.
Nie da się jednak zaprzeczyć, że raz w roku miejsca pamięci zamieniają się w bajecznie kolorowe... hmm... powiedzmy ogrody - właśnie dzięki chryzantemom.
W krajach azjatyckich, gdzie chryzantemy mają znacznie dłuższą tradycję, ich symbolika jest bardzo pogodna. Kwiaty te są symbolem słońca,
radości, długiego życia, a także perfekcji. Uważa się, że powolne i regularne rozwijanie się płatków tych kwiatów jest naturalnym odbicie doskonałości.
Nazwa kwiatów wywodzi się z późnogreckiego słowa chrysánthemon oznaczającego "złotożółty kwiat". Co ciekawe dawniej w użyciu był również wyraz rodzaju męskiego "chryzantem". Dziś jednak używa się wyłącznie rodzaju żeńskiego. Złote kwiaty, w dodatku rodzaju żeńskiego - czy mogą więc kojarzyć się źle?
Od jakiegoś czasu w Polsce chryzantemy są szerzej wykorzystywane. Choć ze smutkiem muszę przyznać, że stosunkowo rzadko spotykam jesienne dekoracje balkonowe czy ogrodowe z tymi kwiatami w roli głównej, czy chociaż w roli dodatków.
Sama mam na razie małe pole do popisu w tym zakresie, ale co roku nie mogę się oprzeć chociaż kilku chryzantemom w skrzyniach i donicach. A kwiaty posadzone w miejscach jasnych i regularnie (w miarę regularnie) podlewane, zawsze odwdzięczają się długim kwitnieniem. W tym roku pierwsze chryzantemy zakupiłam pod koniec września - oczywiście jeszcze w pączkach.
Muszę przyznać, że "lekkiego życia" jak do tej pory nie mają. Najpierw przeżyły atak szkodników. A dokładnie szkodnika - wiek poniżej dwóch lat, kocha
zbierać kwiaty i dokarmia je alternatywnymi nawozami - tym razem mus
truskawkowy. Pozrywał - oczywiście w jak najlepszej intencji - sporą część pąków. Pewnie to działanie musu truskawkowego, bo braków nie widać.
Później przetrwały październikowy atak zimy, który zaskoczył nas w tym roku. To pewnie też działanie musu. A poważnie mówiąc, jeśli obawiacie się spadków temperatury, to lepiej wybierać odmiany o małych kwiatach - lepiej znoszą takie niespodzianki. Jeśli jednak mamy piękną jesień warto pokusić się również o chryzantemy wielkokwiatowe.
Jak do tej pory moje chryzantemy obficie kwitną i nie zamierzają się poddawać.
Zachęcam więc do wykorzystywania potencjału drzemiącego w chryzantemach. Mogą one wprowadzić sporo radości na balkonach, tarasach, w ogrodach czy też biurach i domach w jesienne dni...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz