No i nie wytrzymałam...
Do tematu piękna ogrodu zimą wrócę, bo mam do polecenia jeszcze kilka gatunków roślin. Tymczasem jednak nasunęły się, a może wniknęły dwie sprawy.Po pierwsze: wiosennie!
W sklepach coraz więcej "oznak - symboli wiosny". Tu prymule, tam hiacynty, żonkile, szafirki... Kuszą, wabią, kokietują, wprost uśmiechają się do nas...
I dobrze, słońca jeszcze nie za dużo, więc każda pozytywna energia się przyda.
No i nie wytrzymałam. W sobotni poranek wprowadziłam żądania. Terror!
Odmówiłam sprzątania, gotowania, (...) wszystkiego. I tak na dobry początek dnia udaliśmy się na zakupy.
Pełna lista zakupów to: doniczka, keramzyt, ziemia, roślinki (sztuk 4) i chleb.
Wybór spory - doniczek, osłonek, pojemników...
Na wiosenne kompozycje dobrze wybrać coś oryginalnego - filiżaneczkę, konewkę czy bardzo efektowne - trzy małe doniczki na jednej podstawce. Proponuję najpierw wybrać pojemnik, a później dobierać rośliny.
I kwiaty. Kupując wiosenne okazy nie bójmy się, że szybko przekwitną. Przede wszystkim możemy je przecież wymieniać - z ceną szału nie ma i się nie znudzimy jedną kompozycją. A poza tym cebule możemy później zasadzić w ogrodzie.
Ja na początek zadowoliłam się żonkilami i hiacyntem. Podobno różowy hiacynt (takiego wybrałam) symbolizuje gorliwość - miejmy nadzieję do pracy, byleby nie nadgorliwość.
Co do hiacyntów jeszcze, to najlepiej wybierać nierozkwitnięte sztuki. Kolor doniczki powie nam, jaką będzie miał barwę kwiat, co więcej o tym samym informuje nas kolor cebulki.
Oczywiście tworząc kompozycje nie trzeba skupiać się tylko na wiosennych kwiatach. Ja dobrałam kalanchoe, bo akurat były w malutkich doniczkach i niedośpian (hypoestes), ze względu na jego pokrój. Zresztą bardzo lubię tę roślinę, również w domu i na balkonie.
Sadząc rośliny pamiętajcie o odpływie wody, dobrze jest zrobić drenaż.
Całość warto wykończyć różnymi artykułami dekoracyjnymi - sizal, organza, motylki, biedronki - co tam macie. Oczywiście jak lubicie takie rzeczy.
Do podlewania kompozycji wiosennych z roślin cebulowych polecam opryskiwacz, którym zwilżamy ziemię.
Po drugie: cieszmy się jeszcze zimą!
Atmosfera od razu weselsza się zrobiła. Tylko obiadu brak, znaczy zupa jest, no i tylko zupa.
Jako że uważam, że warto wykorzystywać nasz skarb narodowy jak najczęściej i spożywać pod każdą postacią to zrobiłam na szybko drugie danie z deserem w jednym.
Skarb narodowy to oczywiście symbol zdrowia, urodzaju, miłości, płodności, dostatku, a podobno i wiosny. Jabłka. Nie bez powodu jesteśmy w ścisłej czołówce eksporterów jabłek na świecie. Co jak co, ale te owoce nam się udają.
Póki trwa zima trzeba korzystać - a możliwości jest mnóstwo.
U mnie racuchy. Wykorzystałam jeszcze gruszki i dżem domowej roboty. Skarby ogrodu - skarbami w kuchni. Dodałam jeszcze trochę innych owoców i listki mięty do dekoracji. Jak to się mówi - żyj (jedz) zdrowo - kolorowo.
A jak ktoś we wtorek poświęcił jabłka z okazji wspomnienia św. Błażeja, to dodatkowo ma gotowe lekarstwo na gardło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz