piątek, 6 listopada 2015

Punkt dla ogrodnictwa, czyli drzewa kontra zanieczyszczenia powietrza...

Z innej beczki: niska emisja, smog i myśl proekologiczna...


Ostatnio mamy jesienne, mgliste poranki, nieco nostalgii za odchodzącymi ciepłymi dniami. Unoszące się nad polami mgły wprowadzają posmak tajemniczości i romantyzmu. 
No właśnie, gdzie mgły - tam mgły... 

Ja (zresztą nie tylko ja) mam akurat mieszankę mgły i nieco mniej atrakcyjnych komponentów (dymu i spalin). SMOG. Z angielskiego fog intensified by smoke, co można przetłumaczyć "mgła wzmocniona przez dym". Wzmocniona! Nas raczej taka mieszanka nie wzmocni, co najwyżej rozmiękczy jak wzmacniany soczek. 

Zastanawiacie się czasem czy problem zanieczyszczenia powietrza was dotyczy? 
W mediach temat smogu w okresie jesienno-zimowym powraca jak bumerang.
Szczególnie dużo mówi się o niechlubnym czołowym miejscu Krakowa wśród najbardziej zanieczyszczonych miast Polski. Nic dziwnego, osobiście dziś ścierałam już dwukrotnie kurz z mebli, a efektów nie widać...

No dobra, posłuchamy o smogu, niskiej emisji, przekroczonych normach... Ponarzekamy! Niektórzy nie wyjdą z domu dopóki normy nie wrócą do normy, szczególnie jeśli mają pod opieką dodatkowe "małe płucka". Ponarzekamy jeszcze trochę. I...
I poczekamy aż ktoś rozwiąże problem. Albo ponarzekamy, że jeszcze tego nie zrobił, albo robi to mało skutecznie.

Wiem, wiem. Trochę jestem niesprawiedliwa. Są tacy, którzy zrezygnują z jazdy samochodem - skorzystają z komunikacji miejskiej, albo przesiądą się na rower. I chwała im za to! Grabie i szpadel (plus inne sprzęty ogrodnicze) jednak rowerem ciężko się przewozi...

Można też zmienić sposób ogrzewania lub chociaż go unowocześnić. Rozwiązanie bardziej kosztowne. Kosztowne i niekosztowne - patrząc z punktu widzenia naszego zdrowia (i zdrowia "małych płucek" też).

A może przynajmniej wykorzystać nowoczesne, alternatywne rozwiązania do podgrzewania wody.
Dla przykładu panele fotowoltaiczne! Prywatnie polecam rozwiązania ze specjalistycznymi sterownikami, które zwiększają efektywność wykorzystania energii nawet o 100% i dają możliwość kontrolowania na bieżąco efektów pracy.



No i myśl ogrodnicza rzecz jasna. Najbliższa mi droga walki z zanieczyszczeniem powietrza. Rośliny mają wręcz niesamowitą moc!

Każdy wie (mam nadzieję że każdy), iż roślinki w procesie fotosyntezy pobierają z powietrza dwutlenek węgla, a oddają tlen. Można znaleźć dane, które mówią, że jedno drzewo o wysokości ok. 25 m pochłania tyle dwutlenku węgla, ile dostarczają dwa domy jednorodzinne. Lub inaczej: jedno drzewo (oczywiście kilkudziesięcioletnie) produkuje w ciągu roku tyle tlenu, ile zużywa człowiek w ciągu 2 lat życia.

Największe ilości tlenu dostarczają drzewa liściaste, tj.: buk pospolity, klon, robinia akacjowa, wierzba, dąb, lipa i jesion. Gatunki iglaste spisują się nieco gorzej, choć sosenki wyłamują się z tej konwencji. Jako ogromna miłośniczka drzew liściastych zawsze namawiam do posadzenia chociaż kilku okazów. Nie da się zaprzeczyć, że ogrody założone na bazie wolnorosnących iglaków są wygodne i urokliwe, jednak czy warto rezygnować z dodatkowych porcji tlenu? A i korzyści estetyczne zyskamy dzięki gatunkom liściastym.


Moja zachęta do sadzenia drzew wiąże się również z faktem, że pochłaniają one i neutralizują substancje toksyczne, takie jak: dwutlenek węgla, dwutlenek siarki oraz metale ciężkie, a ich obecność może zmniejszyć zapylenie nawet o 75%. W oczyszczaniu powietrza z pyłów i gazów mogą więc nam pomóc eksperci.

Zdaję sobie oczywiście sprawę z niedoskonałości metody związanej z okresem zimowym. Ale latem również często zdarza się, że sąsiad zamiast grzać wodę panelami sięga po... No cóż, po "co popadnie"... I chociaż media w tym okresie rzadko biją na alarm, to my wdycham "co popadnie".

Z tej mglistej (a raczej smogowej) zadumy powstał mi dziś malutki wniosek: lepiej posadzić przynajmniej jedno drzewo niż - jak to zwykle się kończy - tylko narzekać.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz