niedziela, 2 sierpnia 2015

Plant. Prywatna motylarnia...

Buddleja davidii - motyli krzew...


Ostatnio, w czasie wycieczki po krakowskich uliczkach, wręczono mi ulotkę z zaproszeniem do Muzeum Żywych Motyli. Znajduje się ono na ulicy Grodzkiej i można tam podziwiać (również dotykać) egzotyczne motyle. Z zaproszenia niestety nie skorzystałam, gdyż był ze mną pewien mały szkodnik i szczerze obawiałam się o los, jaki mógłby spotkać te piękne owady. Może innym razem się uda...


Przyszedł mi jednak na myśl "motyli krzew". 
Niestety w ogrodach stosunkowo rzadko spotykam budleję - bo o niej dziś kilka słów - a jest ona wręcz niesamowita. To jest dopiero prawdziwa motylarnia!


Kwiaty, które pojawiają się mniej więcej od lipca do października (oczywiście termin kwitnienia zależy od odmiany) są pachnące i miododajne. Nic dziwnego, że zwabiają zastępy skrzydlatych gości. Kwiatostany w formie przewisających wiech wyglądają jakby tworzyły ogromny bukiet. Występują w gamie barw od białej do ciemnofioletowej, przy czym niektóre odcienie są bardzo intensywne. A do tego kwiaty są wprost oblepione motylami.

Jak już wspomniałam, zaletą budlei jest również zapach. 
W romantycznych czy zapachowych ogrodach powinna być ona jedną z czołowych roślin. Nic więc dziwnego, że kilka dni później znalazłam piękne krzewy budlei w "dziale zapachowym" Ogrodu Doświadczeń im. Stanisława Lema.


Ogród posiada oczywiście wiele ciekawych działów i warto wybrać się tam na edukacyjną, a zarazem przyjemną wycieczkę. Ja, jako ogrodnik, musiałam przede wszystkim zobaczyć część związaną z moim fachem.

Wracając do bohaterki dzisiejszego postu, to myślę sobie, że stosunkowo rzadko spotykam ją w ogrodach, gdyż może wydawać się kłopotliwa w uprawie. 


Budleja nie jest bardzo wytrzymała na mrozy, dlatego w ostrzejsze, bezśnieżne zimy może przemarzać. Mimo to w moim ogródeczku radzi sobie całkiem nieźle. Wybrałam dla niej osłonięte miejsce i w sumie nawet nie okrywam jej na zimę - choć oczywiście polecam to robić. Poza tym budleja lubi wygrzewać się na słońcu i sporo się objadać. Trzeba więc pamiętać, żeby sypnąć jej nieco nawozu.
I to tyle problemów z budleją. A efekty wizualne i zapachowe rekompensują ten niewielki trud w całości. Teraz kwitnące krzewy są w sprzedaży, więc zachęcam do zaopatrzenia się w przynajmniej jeden egzemplarz. Będziecie mieć prywatną motylarnię.




2 komentarze:

  1. Nie widziałam galerii zdjęć z budlejami bez motyli. Bardzo łatwo je uchwycić na zdjęciu jeśli tylko nasz krzew kwitnie :) Uwielbiam budleje jako rośliny ogrodowe i motyle jako owady, więc to połączenie jest dla mnie MEGA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100%, to chyba najbardziej malownicze połączenie w ogrodzie :)

      Usuń