czwartek, 7 maja 2015

Owocowy zakątek. Chaenomeles do ogrodu i do sadu...

Pigwowiec jako mało znana roślina sadownicza...


Dziś o pigwowcach. 

Nie o pigwach, gdyż są to dwie różne rośliny. Chociaż bardzo często owoce pigwowca nazywane są potocznie pigwami. I tak powstaje zamieszanie.

Podobnie sprawa ma się z kasztanowcem (Aesculus) i kasztanem (Castanea). Bardzo rzadko ktoś nazywa majestatyczne drzewa kwitnące w czasie matur kasztanowcami. A to ich poprawna nazwa. Tak dla przypomnienia dla tych co dziś biologię zdają. Oczywiście trzymam kciuki za maturzystów.

Kasztany natomiast zakwitną nieco później niż kasztanowce. I zachęcam - tych którzy jeszcze nie mieli okazji - do spróbowania owoców kasztana jadalnego. Wtedy z pewnością nie będzie już pomyłek...

Wracając... Pigwa (Cydonia) od pigwowca (Chaenomeles) różni się pod wieloma względami, pomimo że te dwa rodzaje są ze sobą spokrewnione. Jako że obydwie rośliny wydają jadalne owoce, warto je rozróżniać chociażby ze względu na odmienne wrażenia smakowe.
Jak już mówiłam dziś o pigwowcach.

Każdy ma takie rośliny, które szczególnie lubi. Ja mam ich kilka. A pigwowiec klasyfikuje się gdzieś na szczycie listy. Dlaczego?


Pierwszą odpowiedź można zobaczyć właśnie teraz. W wielu ogrodach kwitną lub kończą kwitnienie krzewy pigwowca. W uprawie spotykamy trzy gatunki: pigwowiec japoński, p. okazały i p. pośredni. 

W zależności od odmiany osiągają one zazwyczaj wysokość od 1 - 1,5 m wysokości. Zdarzają się też odmiany silniej rosnące (np. p. okazały 'Nivalis' - do 2 m) i maluchy (np. p. pośredni 'Orange Trail' - do 0,5 m). Są wprost wymarzonymi roślinami do ogrodów japońskich, choć prezentują się wspaniale w większości rodzajów nasadzeń.


Kwitnących pigwowców nie sposób ominąć. Krzewy obsypane są licznymi kwiatami w żywych, intensywnych barwach. Najczęściej możemy podziwiać okazy o kwiatach pomarańczowych i w odcieniach czerwieni. Są też odmiany kwitnące na różowo (np. p. pośredni 'Pink Lady') i biało (np. p. okazały 'Nivalis). Niektóre mają kwiaty pełne (np. p. japoński 'Red Joy') lub półpełne - i tu bardzo ciekawy jest p. okazały 'Yukigoten' o rzadko spotykanej - lekko żółtawej - barwie płatków.

Co więcej przez tę odmianę, a może właśnie dzięki niej mój dzisiejszy post o pigwowcach. Mój ogródek owocowy posiada już małą kolekcję tych krzewów. Ale muszę się przyznać, że widząc odmianę 'Yukigoten' musiałam zakupić chociaż jedną roślinkę. I mam. Choć problem ze znalezieniem miejsca był spory. Ale taki problem to nie problem - przed wejściem do sadu pigwowiec będzie ładnie wyglądał. Tak myślę.

A jeszcze jeden się przyda, bo można cudne drzewko bonsai stworzyć z pigwowca. Ale to w przyszłości i pewnie jednak z którejś czerwono-kwiatowej odmiany.


Jest jeszcze jeden powód mojego zamiłowania do pigwowców. Wspominałam już o jadalnych owocach. Niewielkie, kuliste, twarde, kwaśne, aromatyczne i rewelacyjne. Niedojrzałe mają zabarwienie zielone, dojrzałe są żółte. Na surowo lepiej nie spożywać - szkoda zębów. Ale za to możliwości przerobowe...

Osobiście preferuję najzwyklejszy sok, który owoce puszczają po zasypaniu cukrem. Najprostszy w produkcji - nie licząc pozbywania się pestek, ale warto się pomęczyć. 

Sok używam do herbaty zamiast cytryny. Jest wtedy aromatyczna i pachnąca. O niebo lepsza niż z cytryną. Podobno zresztą pigwowiec to "cytryna północy". Owoce są niezwykle bogatym źródłem witaminy C, a także innych korzystnych dla naszego zdrowia związków.

Jak już pokrojone w plastry owoce puszczą sok, można pozostały miąższ wykorzystać dodając go do szarlotki, co wzmocni jej walory smakowe.

Dobrym pomysłem jest też wzbogacanie przetworów pigwowcem oraz suszenie plastrów owoców. Do tego wino lub nalewka. Oczywiście dla zdrowia!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz