piątek, 13 lutego 2015

Sekret idealnego pączka...

KaMa ogrodu: Sekret idealnego pączka...

O pączkach, bynajmniej nie kwiatowych...


Zawsze zastanawia mnie geneza różnych tradycji. Poszperałam więc w Internecie na temat Tłustego Czwartku i... nie znalazłam nic zaskakującego.

Jak to często bywa tradycja wywodzi się ze starożytnego Rzymu, w tym dniu świętowano tłustym jadłem odejście zimy i nadejście wiosny. Pączki były wówczas przygotowywane z ciasta chlebowego i nadziewane słoniną. Ot i cała historyja...

Co ciekawe dopiero około XVI wieku w Polsce zwyczaj jedzenia słodkości zastąpił objadanie się pączkami nadziewanymi słoniną, boczkiem i mięsem (a do tego przepijanymi dużymi ilościami wódki).

Dziś rankingi, konkursy i debaty nad najlepszymi pączkami.

Dla mnie idealne pączki, to te upieczone w domu. I nie tylko dlatego, że wiem jakiego oleju używam do ich smażenia, ile cukru dodaję i że używam nadzienia jakiego lubię.

Swoją drogą, w tym roku nie posiadam niestety własnoręcznie utartych z cukrem płatów róży pomarszczonej. Koniecznie muszę naprawić ten błąd. Na szczęście został mi słoiczek pachnącej konfitury z kraju olejku różanego.

Wracając. Też nie tylko dlatego, że przypominają dzieciństwo, kuchnię babci...

Ale również, a może przede wszystkim dlatego, że samo smażenie razem z tymi lub dla tych, których kochamy, lubimy, szanujemy jest największą przyjemnością.
Zarówno każdemu miłośnikowi pączków, jak i pączko-sceptykowi, życzę dziś przynajmniej jednego małego, dużego, puchatego, z cukrem pudrem, lukrem, czekoladą, konfiturą, dżemem, różą, kremem, skórką pomarańczową, ekologicznego, niekalorycznego czy jakiego chcecie pączka lub faworka. Smacznego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz