Zima w ogrodzie - zielono mi...

Jak jest zima, to musi - nie, nie musi być biało...

Jak już wspominałam nie musi być również szaro-buro. Może być też zielono, żółto, a nawet...

Zacznijmy od zielono.

Z pewnością znacie określenie zimozielony, oznaczające nic innego niż fakt, że niektóre rośliny lubią chwalić się swoją wspaniałą barwą (czasem nieco zmienioną) również wtedy, gdy na zewnątrz ostro spada temperatura. Podczas, gdy inne spokojnie przeczekują okres zimowy, zimozielone kokietują i przyciągają spojrzenia wszystkich stęsknionych wiosny, ciepła, ogrodu...

I tego nam właśnie trzeba. W nasadzeniach roślin warto zastosować jak najwięcej zróżnicowanych okazów zimozielonych.

Pamiętajmy jednak, że w życiu jest najczęściej coś za coś. To tak samo jak noszenie czapki zimą. Jeśli paradujemy dumnie bez okrycia głowy, możemy pochwalić się wszystkim nową fryzurą. Ale... Musi być ale. Przeziębienia, zatoki, bóle głowy...

Podobnie z zimozielonymi, w okresie zimowym bardziej narażone są na skutki działania niekorzystnych warunków. Warto więc sadzić je w miejscach zacisznych, niektóre okryć na zimę. No i oczywiście bardzo ważna jest woda. Ważne jest, żeby przed nastaniem mrozów obficie podlać rośliny.

Tylko nie podlewajcie jak ziemia jest już zamarznięta, bo sobie możecie wówczas, co najwyżej, ślizgawkę zrobić. Przyjdzie jakiś amator, dajmy na to, różaneczników, żeby pozachwycać się pięknym okazem, a tu siut i noga w gips!

Zapewnienie roślinom zimozielonym korzystnych warunków nie jest zbyt kłopotliwe, a efekty jakie dzięki nim uzyskujemy są imponujące, więc oby jak najwięcej takich gatunków w naszym ogrodzie.

No to żeby was przekonać kilka przykładów. Do wspomnianych wcześniej różaneczników chyba nie trzeba nikogo namawiać.

Piękne, okazałe liście zimą to tylko niewielki dodatek do niesamowitych kwiatów w sezonie. Jak wiadomo, potrzebują one gleb kwaśnych, więc korzystając z tego warto gdzieś w pobliżu znaleźć miejsce na kalmię wąskolistną czy pierisa japońskiego o liściach lancetowatych, w barwach czerwonej (młodsze) i zielonej z kremową obwódką (starsze). Kilka iglaczków oraz wrzosów do kompletu i w sumie więcej nic nie potrzeba.

Z krzewów polecam też mahonię pospolitą i ostrokrzew. Przy kupnie ostrokrzewu trzeba zastanowić się czy przypadkiem nie potrzebuje partnera lub partnerki. Na przykład wspaniała odmiana 'Blue Princess', żeby "włożyć" efektowne, czerwono-szkarłatne "korale" potrzebuje osobnika męskiego - jak to często u kobiet bywa, ktoś biżuterię musi zapewnić.

A i jeszcze bukszpany - piękne zarówno jako krzaczki, kulki, spiralki, figury geometryczne, jak i smoki wawelskie czy inne wymyślne dzieła sztuki. Nie zapominając, że są świetnym materiałem na żywopłot. Są tez odmiany o liściach dwu-barwnych, np. 'Aureovariegata.

A jeśli chcemy jeszcze więcej kolorów to koniecznie trzmieliny! Tutaj możemy wybierać w całej gamie zimozielonych odmian o pstrych liściach.

I do tego wszystkiego mały, a może i trochę większy dywanik z runianki japońskiej nie zaszkodzi. Tylko nie na słońcu. Tak jak większość roślin zimozielonych, runianka woli półcień.

Co ważne z zasady tej wyłamują się odmiany roślin o liściach pstrych (biało-, żółto-obrzeżonych) - jeśli posadzimy je w cieniu, ich barwa będzie mniej intensywna.

Albo z barwinka - ten dywanik. A wiecie, że barwinek pospolity, poza tym, że jest fantastyczną rośliną okrywową, ma również zastosowanie w zioło-lecznictwie?

Do tego wszystkiego jeszcze tylko miejsce na bluszcz trzeba znaleźć i z pewnością nie powiecie, że szaro, buro i depresja.

I jeszcze z ważnych informacji - mam nadzieję, że udało wam się pobielić drzewka owocowe, pora sprawdzić czy wapno się nie zmyło, a jeśli tak to powtórzyć malowanie!